Słysząc zapowiedź Google, że clickbaity niedługo znikną z czołowych miejsc w wynikach wyszukiwania, chciałoby się odetchnąć z ulgą i powiedzieć – w końcu. Jednak za wcześnie jeszcze na otwieranie szampana, nie wiadomo wszak, czy ta próba się powiedzie, choć wydaje się, że teraz inżynierowie z Mountain View są nieco mocniej zdeterminowani, niż poprzednio. Google chce promować unikalne treści, dlatego przygotowuje się do gruntownej zmiany algorytmu w tym zakresie. Zobacz, na czym ta zmiana będzie polegać, czy muszą się jej obawiać specjaliści SEO – na te i inne pytania staramy się odpowiedzieć w tekście.
Google idzie na wojnę!
Militarna retoryka jest tutaj w pełni uzasadniona, ponieważ przeciwnik jest wymagający. Trzeba pamiętać, że administratorzy w pogoni za czytelnikiem zrobią niemal wszystko, potrafią szybko dostosować witrynę i treści do nowych okoliczności, tak, aby nie naruszyć wytycznych Google, i zarazem dalej brylować w rankingach wyników wyszukiwania. W tej walce cel uświęca środki. Clickbaity, mimo że znienawidzone przez internautów, są skuteczne, dlatego tak powszechnie wykorzystywane, nawet przez renomowane portale. Chwytliwe tytuły pomagają wygenerować ruch serwisom, jednak większość użytkowników wyszukiwarki mocno irytują i nieco odstraszają od korzystania z niej. Na to potentat z Mountain View nie może sobie pozwolić, w końcu im większa liczba użytkowników, tym większe wpływy z reklam, dlatego zapowiedział walkę z clickbaitami. Wyszukiwarka internetowa Google to obecnie najpopularniejsze w tym zakresie narzędzie na świecie. Korzysta z niego ponad 73 proc. internautów. Według danych serwisu Statcounter w kwietniu 2022 roku wyszukiwarka Google miała 92,07 procent udziału w rynku. Pomiędzy Google a drugą na podium wyszukiwarką Bing jest przepaść, ta ma tylko 3 procent. W Polsce Google jest praktycznie monopolistą. W kwietniu 2022 stronę Google.com odwiedziło 28 mln polskich internautów, to 94 procent wszystkich osób korzystających z sieci. Dziennie do wyszukiwarki wpisywanych jest 3,5 miliarda haseł i fraz. Jak wynika z danych SimilarWeb 65 procent wyszukiwań nie kończy się kliknięciem jakiegokolwiek wyniku i wejściem na stronę. Ponad 33 procent wybiera stronę z organicznych wyników (bezpłatnych), a tylko niecałe 2 procent przechodzi do strony przez płatne wyniki. Co istotne w kontekście clickbaitów, to fakt, że według Zero Limit Web wyniki TOP5 odpowiadają za 67,6 procent wszystkich kliknięć. To wszystko sprawia, że Google nie chcąc tracić wpływów przez clickbaity, musi zmierzyć się z problemem.Clickbaity – zmora internautów!
Każdy, kto zetknął się z Internetem, wystarczy nawet kilkukrotnie, zapewne natknął się przynajmniej raz na anons artykuły w postaci podchwytliwego tytułu, który miał w rzeczywistości niewiele wspólnego z zachęcającą zapowiedzią. Często nawet odbiegał bardzo mocno od tematu. Tego rodzaju tytuły to clickbaity. Nazwa jest zbitką dwóch angielskich słów click (kliknięcie) i bait (przynęta). Grają na emocjach użytkowników, wykorzystują ich ciekawość. W tytule zapowiadają konkretne informacje, gdy w tekście można znaleźć tylko ogólniki. Celem clickbaitów jest generowanie ruchu na stronach internetowych. Wszystko po to, aby serwis mógł się wykazać przed reklamodawcami dużą liczbą wejść. Tutaj nie chodzi o rzeczywistą komunikację czy przekazanie jakiegoś komunikatu odbiorcom, ale o jak największą liczbę wyświetleń danego artykułu, a przy okazji reklamy, która towarzyszy tekstowi. Tego rodzaju irytujących tytułów nie sposób uniknąć, można je spotkać nie tylko w serwisach branżowych, ale także w mediach społecznościowych. W wielu obszarach tematycznych, z racji poczytności, okupują pierwsze miejsca w wynikach wyszukiwania. Są w każdym miejscu w sieci i skutecznie denerwują użytkowników. Google zdaje sobie sprawę, że clickbaity w rzeczywistości manipulują użytkownikami. Danny Sullivan z Google przy okazji zapowiedzi aktualizacji algorytmu mającego rozprawić się z clickbaitami powiedział: „Wiemy, że ludzie nie uważają treści za pomocną, jeśli wydaje się, że została stworzona w celu przyciągania kliknięć, a nie informowania czytelników”. Clickbaity podważają zaufanie do wyszukiwarki, dlatego potentat z Mountain View nie chcąc stracić choćby ułamka procenta użytkowników, postanowił się z nimi rozprawić, tak aby nie powodowały dyskomfortu internautów podczas korzystania z wyszukiwarki.Unikalne treści do TOP5
Google od dawna stara się promować wartościowe i użyteczne treści. I nie są to tylko deklaracje, ale także rzeczywiste działania. Kolejna już aktualizacja algorytmu w tym zakresie ma sprawić, że w końcu na czołowych pozycjach wyników wyszukiwania znajdziemy linki do ważnych dla użytkowników treści poszukujących informacji na konkretne tematy, a nie clickbaity. Inżynierowie z Mountain View mają świadomość, że za tego rodzaju „przynętami” nierzadko stoją treści niespełniające merytorycznych oczekiwań internautów. Treści niezawierające żadnych konkretnych informacji, będące zwykłym produktem „treściopodobnym”. Aktualizacja „Helpful Content Update” działa globalnie od 22 sierpnia 2022 roku dla użytkowników języka angielskiego. Ma pomóc użytkownikom wyszukiwać ciekawe treści, stworzone przez ludzi dla ludzi. Szczególnie w obszarze edukacji online, rozrywki, zakupów i nowych technologii. Zaktualizowany ma zostać także algorytm odpowiadający za wyświetlanie opinii. Przodować mają wysokiej jakości wiarygodne i różnorodne recenzje. Google podaje tutaj przykład recenzji filmowych. Zapewne niejednokrotnie szukając w wyszukiwarce informacji o konkretnym filmie, natknąłeś się na artykuły, które tylko podsumowują lub nawet powielają opinie wyrażone już gdzie indziej. Tego rodzaju teksty na pewno nie poszerzą Twojej wiedzy o filmie, na pewno nie dowiesz się niczego nowego, co już przeczytałeś. Podobnie sprawa wygląda z recenzjami produktów. Na ich podstawie duża grupa konsumentów podejmuje decyzje zakupowe. W trosce o nich, aby decyzje były trafne (bezpieczne i korzystne finansowo), Google chce, aby recenzje pochodziły od prawdziwych użytkowników, były oparte na wiedzy i napisane na podstawie rzeczywistego kontaktu z produktem.Branża SEO znowu „drży”!
Niepokój, jaki pojawia się ostatnio u specjalistów SEO przy okazji każdej większej aktualizacji algorytmu wyszukiwarki Google, zdaje się mieć nieco rytualny charakter. Młodsi pracownicy odpowiedzialni za pozycjonowanie stron www trochę pomarudzą na forach, starsi bardziej zaprawieni w bojach na tym polu, co najwyżej odnotują zmianę i przyjmą ją ze spokojem. To kwestia psychicznej immunizacji. Zresztą zarówno pierwsi, jak i drudzy nie mogą zasadniczo nic zrobić, jedynie zaimplementować nowe wytyczne do swoich działań i wdrożyć poprawki na stronach. Po prostu trzeba się szybko dostosować do nowych okoliczności. Kto zrobi to szybciej, ten wygra. Choć prawdziwymi wygranymi będą ci, którzy z clikckabitów zrezygnowali już dawno. Ci, którzy są wciąż zwolennikami „spamu SEO”, będą musieli diametralnie zmodyfikować strategię. Zamienić treści pisane tylko po to, aby znaleźć się wysoko w Google, na content wartościowy i użyteczny. Google wskazuje, że przy ocenie jakości wyników wyszukiwania, będzie uwzględniało fakt, czy witryna ma jakiś główny cel (motyw przewodni), oraz czy istnieje dzisiaj lub może pojawić się w przyszłości grupa użytkowników, która na stronie znajdzie rozwiązanie swojego problemu. Wydawcy będą musieli się bardziej skupić na przekonaniu, że mają coś wartościowego do zaproponowania, niż na przyciąganiu czytelników za pomocą, mówiąc nieco eufemistycznie, mało wyrafinowanych sposobów. Google chce skłonić właścicieli mediów do tworzenia unikalnych i ambitnych treści. Zapewnia, że po wprowadzeniu zmian w algorytmie, tego rodzaju treści będą mogły łatwiej przebić się do czołówki rankingów wyszukiwania. Do niedawna nie było oczywiste, że w TOP5 znajdziemy tylko linki do wartościowych treści. Teraz, miejmy nadzieję, że dzięki aktualizacji odnośniki do ciekawych artykułów, zajmą miejsce clickbaitów.Podsumowanie
Nowa aktualizacja algorytmu ma sprawić, że nie będą już promowane clickbaity, czyli poczytne, aczkolwiek słabej jakości treści, tylko wartościowe i ciekawe artykuły. Do niedawna było tak, że wyżej w wynikach były linki do często odwiedzanych stron, na skutek zachęcających tytułów, niż odnośniki do profesjonalnych serwisów, gdzie tytuły odzwierciedlają rzeczywistą zawartość artykułów. Dzisiaj dzięki zaangażowaniu takich technologii jak sztuczna inteligencja czy uczenie maszynowe Google potrafi w tym zakresie oddzielić ziarno od plew.
BUDUJ WIZERUNEK W SIECI
Sprawdź dostępne portale Biznesowe
-
-
RP.PL/EKONOMIA
Artykuły sponsorowane Artykuły Premium Biznes Firma Ekologia Energetyka Finanse Bankowość i Ubezpieczenia Gospodarka Przemysł Informacje i newsy IT Nowe technologie Komputery Marketing Reklama Media Nieruchomości Praca Prawo Transport i Logistyka Zakupy i Opinie2,700.00zł – 5,100.00zł -
-
INTERIA.PL
1,750.00zł – 11,950.00zł -
-
ONET.PL
2,450.00zł – 12,550.00zł -
WP.PL
2,900.00zł – 14,900.00zł